Polaków portret własny — wielka wystawa, zorganizowana dla uczczenia setnej rocznicy utworzenia Muzeum Narodowego w Krakowie, przyciąga do tegoż muzeum tłumy zwiedzających i wzbudza wielkie zainteresowanie. Wystawa obejmuje okres od XII wieku począwszy do naszych czasów i gromadzi około tysiąca eksponatów: rzeźby, iluminowane księgi chorałowe, mszały i dokumenty opatrzone kunsztownie wykonanymi pieczęciami oraz setki obrazów i inne rodzaje malowideł. Wymowa dzieł sztuki w pojęciu tradycyjnym rozszerzona została o pisma ilustrowane i fotografie z okresu powstań narodowych oraz plakaty z czasów nam współczesnych. Fakt, że dla tej wystawy wypożyczono dzieła z 38 muzeów, z 10 bibliotek i instytucji naukowych, z 39 kościołów, klasztorów i instytucji kościelnych oraz od kilkudziesięciu właścicieli prywatnych, dowodzi, z jaką pieczołowitością, a zarazem z jak ogromnym nakładem pracy została ona przygotowana. Dzięki temu zebrano tu dzieła, z których znaczna część normalnie nie jest w ogóle dostępna publiczności.
Jednak nie tylko na tym zasadza się atrakcyjność Polaków portretu własnego. Autor jej scenariusza — Marek Rostworowski (kustosz oddziału „Zbiory Czartoryskich” Muzeum Narodowego w Krakowie) tak między innymi pisze we wprowadzeniu do wystawy: „Wystawa składa się nie tylko z portretów, ale też z różnych przedstawień ukazujących ludzi z szerszej perspektywy, mówiących o strukturze ideowej i społecznej, o wydarzeniach, charakterach, upodobaniach, mitach; o tym, jak wyglądaliśmy, ale też o tym, jak chcieliśmy widzieć siebie, jakie na temat samych siebie mieliśmy wyobrażenia”.
Kraków, 18 października
Ewa Garztecka, „Trybuna Ludu” nr 245, 18 października 1979.
Byłem na tej wystawie [Polaków portret własny] 5 stycznia i drugi raz 25 stycznia. Byłem wzruszony. I nie chodzi tu o samą estetyczną wartość obrazów, ale przede wszystkim o sens tej wystawy, o jej wielowymiarową wymowę, o wyzwalającą się atmosferę. Myślę, że w dość istotnym stopniu te moje przeżycia oddają słowa, które wpisałem do księgi pamiątkowej wystawy: „Odetchnąłem Ojczyzną i nadzieją”. Istotnie, to było tak, jakbym odnalazł swój dom rodzinny, wytęskniony, gdzieś tam zagubiony. To było także tak, jakbym sam się odnalazł. Przynajmniej na chwilę.
Wrocław, 3 lutego
Roman Skawiński, zbiór dzienników Archiwum Opozycji OK, sygn. AO II/140, [cyt. za:] Droga do „Solidarności”. Lata 1975–80, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2010.